Każda osoba w Polsce, która nie ma tytułu do obowiązkowych ubezpieczeń emerytalnego i rentowych, czyli nie pracuje na etacie, nie ma umowy-zlecenia lub nie wykonuje działalności gospodarczej, może przystąpić do nich dobrowolnie. Wystarczy, że złoży w ZUS wniosek o objęcie jej ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi.

Niewiele osób w Polsce dobrowolnie opłaca za siebie składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. To rozwiązanie dla osób, które przez jakiś czas nie pracują albo takich, które wykonują nieoskładkowane umowy o dzieło. Opłacając składki, oszczędzają na przyszłą emeryturę. Jak podkreślają eksperci, emerytura wydaje się dla młodych osób odległą przyszłością, ale regularne opłacanie składek przez kilkadziesiąt lat przyniesie znacznie większy zysk niż odkładanie większych kwot przez kilka czy kilkanaście lat.

Każda osoba w Polsce, która nie ma tytułu do obowiązkowych ubezpieczeń emerytalnego i rentowych, czyli nie pracuje na etacie, nie ma umowy-zlecenia lub nie wykonuje działalności gospodarczej, może przystąpić do nich dobrowolnie. Wystarczy, że złoży w ZUS wniosek o objęcie jej ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi

Podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób dobrowolnie podlegających ubezpieczeniom stanowi zadeklarowana kwota. Nie może ona być jednak niższa niż kwota minimalnego wynagrodzenia, które od 2018 roku wynosi 2100 zł brutto. To oznacza, że na dobrowolne ubezpieczenia emerytalne i rentowe trzeba zapłacić miesięcznie ponad 570 zł.

Obecnie z możliwości dobrowolnego opłacania składek korzysta niewielu Polaków. Większość oszczędza na własną rękę lub – z powodu niskich zarobków – nie odkłada wcale. Z przygotowanego na zlecenie Nationale-Nederlanden raportu „Dojrzałość finansowa Polaków 2017” wynika, że z myślą o emeryturze oszczędza 40 proc. mężczyzn i 46 proc. kobiet. Jeszcze większa grupa, bo 47 proc. panów i połowa pań, nadwyżki finansowe woli jednak przeznaczać na przyjemności. 36 proc. nie ma żadnych zaskórniaków.